Dzisiaj dzień spędzamy na plaży. Trochę sportów wodnych i plażowania. Ja wybieram to drugie, nie najlepiej pływam. Przedwczoraj wieczorkiem obczailiśmy klubo-wypożyczalnię sprzętu wodnego. Nawet sporo się tu dzieje, w dzień jest na co popatrzeć: kitesurf, katamarany, surf, windsurf itd. Chłopaki strasznie zapalają się na kite, tylko pytanie czy podołają? Godzinna obserwacja i decyzja podjęta - chyba należy porwać się na coś prostszego - windsurf. Zatoka w której jesteśmy jest idealna na sporty wodne, wieje wiatr, mało ludzi na plaży. Zatoka zdecydowanie zdominowana jest przez Kitesurferów i Windsurferów. Ostre słońce, niebieskie niebo no i świetna muzyka na plaży ( co rzadko się zdarza). Ta plaża pozwoliła mi zobaczyć smaczki z górnej półki - ten sport jest naprawdę niesamowity. Fan pełną gębą (niestety padły nam baterie w aparacie i nie mamy zdjęć Kitesurfu - zanim naładowaliśmy chłopaki się zwinęli). Było kilku naprawdę dobrych, chłopaki pokazali pozostałym o co w tej zabawie chodzi. A nasze chłopaki? Windsurf - Kinga, Olo i Pitt. Małe zmaganko z równowagą, ale naprawdę świetnie się bawili a my z nimi patrząc jak wpadają do wody. Mając dość kebabów, poprosiliśmy turecką sąsiadkę o zrobienie dla nas jakiejś typowo tureckiej potrawy, oczywiście za opłatą. Pani zrobiła pełno borków (rodzaj naleśnika z różnym nadziedziem). Bardzo dobre naleśniczki. Po godzinie wszyscy okoliczni turyści zamawiali u Pani borki. Po obiedzie siesta, a mnie naszło na kilka zdjęć w stylu art. Wieczorkiem dobry drink.