Herzlich willkommen auf Zillertal. Zell am Ziller - przystanek naszej wyprawy. Tu jest nasz domek - zresztą na niezłej górce. Widok z okna - rewelacja. Dojechaliśmy około 16.00. Słońce już chyli się pomalutku ku zachodowi. Jesteśmy mocno podnieceni widokiem - jest sporo śniegu na górkach, to najważniejsze. Każdy wyciąga aparat i strzela parę fotek. W dole miasteczko Zell am Ziller błyszczy się światełkami. Uroczo. Dolina Zillertal uchodząca za "najaktywniejszą dolinę świata" leży w samym sercu Tyrolu. Możliwości spędzenia wolnego czasu jest tu bez liku. Ładujemy akumulatory, mały dusche i zjazd w dół, do miasteczka - 7km serpentynkami. Nie polecam osobom z chorobą lokomocyjną - dwa razy dziennie oczyszczać w ten sposób organizm z toksyn to chyba za dużo -hehhehheheeeeeeeeeee. Szukamy jakiejś informacji turystycznej - potrzebne mapki, żeby zrobić mały plan na jutro. Karnet obejmuje ponad 600 km tras, a my mamy tylko 7 dni. Każdy wieczorem pada jak przecinak, małe zmęczenie po podróży. Żałuję tylko bardzo, że znowu muszę redagować wyprawę sama i niestety nie na bieżąco tylko z małym opóźnieniem. Mimo usilnych starań nie znalazłam kafejki internetowej, a właściciel naszego domku niestety takiego nie posiada. Cóż?